Forum  Strona Główna



 

Opcio o Karinie

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Kosz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Sob 17:54, 16 Gru 2006    Temat postu: Opcio o Karinie

No więc moje opcio publikowane w odcinkach. Czekam na dobra ocenkę. Jak co to mówcie co wam nie pasi.
***
Jak jedna osoba zmienia całe moje życie 1#
Wieczór. Na niebie mrugają piękne gwiazdki. Mam na imię Karina. Jak na razie skończyłam 13 latek. Lubię patrzeć w gwiazdy, zwłaszcza, gdy jest bezchmurne niebo. Siedzę pod drzewem i rozmyślam:
,,Czy gdzieś tam, w innej galaktyce są jakieś stworzenia? Chyba są."
Tak bym chciała w jednej chwili znaleźć się w innym wymiarze. Bo chcę być kimś. Jak narazie chodzę do szkoły, jestem uważana za kujona. Ale czy to moja wina, że lubię czytać?
W tymże momencie jakiś trzask wyrwał mnie z rozmyślań. Przestraszyłam się i rozglądnęłam dokoła. Na końcu naszego podwórka, zaraz przy ogrodzeniu coś pobłyskiwało. Z zaciekawieniem ruszyłam w stronę czegoś, co wyglądało jak wielki, niebieski dysk. Doszłam na miejsce. Nie wiedziałam, co to jest, ale wyglądało coś jakby portal. Widziałam takie na filmach S.F. Z wnętrza kręgu wyłoniła się jakaś wielka łapa i chwyciła moją rękę. Wciągnęła mnie do środka. Poczułam chłód, a po chwili znalazłam się w jakimś dziwnym miejscu. Wokoło rozciągały się średniowieczne mury. Ktoś tam był. Nie widziałam jego twarzy, bo była zakryta czymś w rodzaju hełmu. Ten wielki gburowaty koleś nadal mnie trzymał. Zaprowadził mnie do jakiejś wielkiej klatki i wrzucił do niej. Trochę się potłukłam, ale nie czułam bólu. Bardziej ciekawiło mnie to, co ja tu robię. Postać w hełmie nachyliła się w moją stronę.
- No, nareszcie cię znalazłem ty mała uciekinierko. Wiesz, ile przeszedłem, aby cię znaleźć? Ale wreszcie się udało.
Nasłuchiwałam w przerażeniu czy ktoś nie idzie, aby mnie uratować. Tak najczęściej kończyły się moje sny. Niestety nikt nie przyszedł, a miejsce, w którym się znajdowałam wydawało się takie realne.
- Widzę, że chyba nie rozumiesz, o czym ja mówię. Och, ta dzisiejsza młodzież. Bo widzisz ściągnęliśmy ciebie z innego wymiaru. Urodziłaś się tutaj, ale wychowałaś tam. To cud, że przeżyłaś. Ale skoro już tu jesteś trzeba z tobą coś zrobić. Masz wielką moc, o której nie wiesz.
No to mnie gościu dobił. Najpierw jakieś bzdety o światach teraz coś gada o jakiejś mocy. Tego gościa powinni odizolować od reszty.
- W tym świecie niektórzy ludzie rodzą się z tak zwanym genem X. On objawia swą moc dopiero w czasie dojrzewania dziecka. Ty masz dopiero 13 lat. Ale spokojnie. Jesteś wyjątkowa i twoja moc objawi się wcześniej. Dobra, teraz zaprowadzimy cię do twojej klatki. Musisz się wyspać. Jutro zaczynamy trenować. Aha, prawie bym zapomniał, jestem Magneto, a to Blob.
Ten Blob cały czas prowadził mnie do mojej klatki. Wreszcie doszliśmy na miejsce. Magneto swoją siłą umysłu rozwarł kraty, a Blob wrzucił mnie tak jak ostatnio i zostawił. Popatrzyłam dokoła. Widziałam tylko jak belki z powrotem wracają na swoje miejsce. W pomieszczeniu było tylko jedno okno także zakratowane. Obok niego było małe łóżko. Czułam się jak więzień siedzący za kratami. Wstałam i podeszłam do okna. Ujrzałam już tylko morze, piękne morze, a na horyzoncie zachodziło pomarańczowe Słońce. Jedno mnie męczyło. Jakie treningi? O co mu chodziło z tymi treningami? No cóż dowiem się rano. Położyłam się na łóżko i modliłam, aby zaraz się obudzić z tego koszmarnego snu.
Jednak, gdy wstawał nowy dzionek ja nadal siedziałam w tej celi. To nie był sen i nikt mnie z niego nie obudzi. Coś jest nie tak, nie wiem gdzie jestem, co ja tu robię i czy kiedykolwiek wrócę do domu? Moje rozmyślania były coraz głębsze. Nie zauważyłam wchodzącego Magneta. Ten szturchnął mnie, a ja wróciłam do rzeczywistości, tylko nie byłam pewna czy to faktycznie jest rzeczywistość.
Zaprowadził mnie do pewnego pomieszczenia. Kazał stać, a sam poszybował ku małemu pokojowi, oszklonemu ze wszystkich stron.
Widziałam jak ruchem ręki wciska mały guzik i wtem ze ścian wyskoczyło parę robotów. Wystraszyłam się i odskoczyłam na bok. Ominęłam laserową strugę. Ale kogo to obchodzi. W moją stronę zmierzało wiele robotów. Ze ścian wychyliły się jakieś działka. Celowały we mnie, a już po chwili kilka świetlnych pocisków leciało w moją stronę. Ominęłam wszystkie z wyjątkiem jednego, który zranił mnie w nogę. Zasyczałam z bólu. Rana krwawiła, a ja ręką starałam się zatamować krew.
Widziałam tylko jak Magneto naciska przycisk. Wtedy wszystkie roboty stanęły, a działka laserowe zostały wyłączone. Do sali treningowej wkroczył Blob, chwycił mnie za rękę i zaprowadził do celi. Następnie, gdy byłam już w środku rzucił w moją stronę rolkę bandaży. Owinęłam nogę i usiadłam na łóżku.
,„Za jakie grzechy muszę tak cierpieć”- powtarzałam sobie. Z załzawionymi oczami położyłam się na łóżku. Błyskawicznie usnęłam zmęczona i wycieńczona z bólu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Sob 18:06, 16 Gru 2006    Temat postu: Moje zdanie:)

Opowiadanie godne uwagi tylko wiesz więcej opsiów osób i miejsc:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Sob 18:09, 16 Gru 2006    Temat postu:

wiem wiem, pracuje nad tym, ale jak wam bede dawać arty z postaciami to to chyba zastąpi cały opisik:D
no to jak przygotowani na kolejny odcineczek??
***
Krew wojownika 2#
Rano obudził mnie szum fal. Rozbijały się one o skały. Słońce wychyliło się zza horyzontu. Postawiłam nogę na podłodze i odwinęłam bandaże. Co jest? Noga już mnie nie bolała, a po ranie ani śladu.
- Tak myślałem - powiedział Magneto, który stał za kratami i przypatrywał się scenie - masz moc uzdrawiania. Zamilczał, a po chwili dodał, że czas na trening. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę sali do treningu.
- Dzisiaj już nie będę ciebie testował. Moja drużyna nauczy ciebie walczyć. I tak będzie już cały czas. Weszliśmy do sali. Rozpoznałam Bloba, ale reszty nie znałam. Było ich sporo.
- Nie znasz tych ludzi. Pietro do mnie. To Pietro, mój syn, tamten to Colossus, Toad i Lance. Po kolei wskazywał mi tych ludziów. Pietro był ubrany w zielony kombinezon i bardzo szybko biegał. Colossus zmieniał skórę w metal, Toad był podobny do żaby i zachowywał się jak żaba, a Lance miał siłę, dzięki której mógł wywołać trzęsienie ziemi i takie tam. Każdy z nich przyglądał mi się z zaciekawieniem.
- Dobrze zaczynamy - powiedział Magneto. Chłopaki pokazywali mi różne wykopy, uniki i takie tam. Bardzo szybko się uczyłam, a szefuncio poinformował mnie, że walkę mam we krwi. Po paru dniach już kasowałam roboty z ominięciem laserów. Podwójny kopniak i głowa robota leży. Coraz lepiej mi szło. Skakałam jak żaba omijałam wszystkie lasery fikołkami i saltami. W ułamku sekundy dostawałam się obok robota i niszczyłam go. Chłopaki tylko stali z boku i przypatrywali się z dumą. Jeszcze kilka dni i byłam lepsza od nich.
- Już czas powalczyć na ludziach – odrzekł.
Pierwszą walkę stoczyłam z Toadem. Była łatwa. Prędko ominęłam jego kleisty jęzor, chwyciłam go za niego, zaczęłam się kręcić bardzo szybko i w pewnym momencie puściłam go. Było słychać tylko prask jak żabolud rozwala się o ścianę. Padł i było po gostku. Wszyscy bili mi brawo. Następnie podszedł do mnie Lance. Wywołał krótkie trzęsienie ziemi, ale co z tego. Skakałam po skałach jak wysportowana kózka, aż dostałam się do niego. Dałam mu porządnie w ryj. Padł jak Toad. Potem musiałam pokonać Pietra. Zaczął biegać wkoło mnie. Był za szybki, aby go dogonić. Skupiłam się i nasłuchiwałam jego kroków. Wreszcie szybkim ruchem podłożyłam nogę na tor jego biegów. Strusiek upadł, ale za nim glebnął o ziemię dostał porządnego kopniaka w brzuch, prędko się obróciłam i zadałam mu takiego kopniaka w bok, że kolo poleciał na drugi koniec pomieszczenia. Colossusa pokonałam wykorzystując jego masę ciała. Nie jest za szybki, więc jednym szybkim ślizgiem przejechałam mu pod nogami i z zaskoczenia kopnęłam go z tyłu. Korzystając z okazji, że „pan puszka” leży na ziemi chwyciłam go za rękę, zaczęłam się bardzo szybko kręcić i tak jak w przypadku Toada puściłam go. Z Blobem trochę miałam kłopotu, ale sobie poradziłam. Chwyciłam go z tyłu za łeb nogami i szybko wywinęłam do tyłu. Nie przewrócił się tylko podparł na rękach i ruszył w moim kierunku jak byk. Szybko odskoczyłam w górę, a on rąbnął w ścianę i padł jak znokautowane dziecko. No cóż, nie każdy przeżyje zderzenie ze ścianą.
- Pięknie, super, jesteś już gotowa - cieszył się Magneto - Jutro stoczysz pewną walkę. Gdzieś koło południa. Myślę, że sobie poradzisz. To do jutra. Poszłam do swojego pokoiku. Kraty, przez które zawsze wchodziłam zastąpiono drzwiami. Najwyraźniej nabrali do mnie zaufania. Jednak nie mogłam zrozumieć, o jaką walkę chodzi Magneto. Pewnie każe szturmować całej bandzie mutantów na mnie. No cóż. Nie było już nic ciekawego do roboty, więc wzięłam książkę, która dostałam od Lanca i dalej ją czytałam. Umeblowanie także się zmieniło. Miałam małą komódkę, wygodne łóżko i lampkę. Ktoś zastukał do drzwi.
- Cześć - to był Blob - Magneto kazał ci to przekazać. Wręczył mi paczkę, którą zaraz rozpakowałam. W środku był jakiś strój. Był w czarnym odcieniu. Cały z materiału podobnego do jedwabiu, ale wydawał się niezniszczalny. Miał długie rękawy. Bluza była połączona ze spodniami, a na nich była mała spódniczka. Do tego fajowa pelerynka, która gdy się stało zwisała do ziemi. W pudełku były też buty, dość wysokie. Oprócz tego, maska.
- To dla ciebie na jutro. To strój do walk. Podoba ci się?
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało.
- To fajnie. Do jutra.
- Do jutra - odpowiedziałam. Stwierdziłam, że skoro szyją na mnie ubrania to, to nie będzie zwykła walka.
***
pierwsze odcinki sa do bani, pisałam je gdy była na początku swej kariery, dalsze sa coraz lepsze


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Sob 18:26, 16 Gru 2006    Temat postu:

Ej ja mam pomysla obpublikuje wam moje początki pisania usmiejecie sie;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Sob 18:28, 16 Gru 2006    Temat postu: Odcinek one;)

******************************************

Pewnego dnia Magda przechadzając sie po swoim rodzinnym Olsztynie, postanowiła cos zmienić i zacząc pracować w Warszawie jako adwokat.....poniewaz niechciala czuć się dalej niepotrzebna ludziom.....postanowiła porozmawiać ze swoja mamą:

Mamo wyjeżdżam!-powiedziała z powagą.

Ale jak to??? Przeciez mówiłaś że zostajesz...

Ale zmieniłam zdanie nie moge już więcej sie kryc chce pracować miec przyjaciół.

Dobrze zgadzam się ale pamiętaj że zawsze możesz wrócić-odparła niezbyt zadowolona mama.

Mamo ja już nie wróce dam sobie rade i jutro mam pociąg bo musze rozejrzeć się i wynająć mieszkanie.I wiesz mamo musze odebrac dyplom z uczeni.

Dobrze!!!Mam nadzieję że ci sie powiedzie.

magda jak wniebowzieta pobiegła do swojego pokoju,aby sie spakować postanowiła na pare dni że zamieszka u swojej przyaciółki Agacie.

11:30-następnego dnia:)

Mamo ja musze już iść.

Będe tesknić córeczko...

Przytuliły sie i Magda zabrała walizke i poszła na pociąg.

O 12 siedziała w pociągu niemogąc sie doczekać spotkania z Agata która bedzię na nią czekała.

Przyjaciółki strasznie sie stęskniły więc przytuliły sie mocno i zaczeły plotkować..

Wiesz Madzia pytał się o Ciebie ten Piotr z którym studiowałaś.-odezwała sie z dziwną miną Agata

Tak!! Fajnie zadzwonie do niego i pogadamy...bo fajny z niego kolega-uspokojona odpowiedziała

Kolega??!!

Tak!!

Magda;>???Razz

Agata weź przestań i nie patrz tak na mnie.

Nie poprostu przystojny on jest.

Jak chcesz to sobie go bierz, mi sie on nie podoba...-powiedziała Magda.

Tak:)) To ja sie postaram i zobacze czy to facet dla mnie.. wogule to on mi sie podoba wiem że biega,jezdzi na motorze poprostu prawdziwy facet z niego.

Gdy były juz pod domem Agata wzieła walizke do góry a Magda poszła na uczelnie po dyplom...

Na studiach w samym środku stał Piotr wyglądał zabójczo...przystojny,wysoki,poważny męzczyzna....

Gdy Magda go zobaczyła speszyła sie troche i pomyślała: "To mężczyzna idealny"...ale nie dla mnie dodała po chwili...Piotr odwrócił sie nagle i gdy zobaczył młoda prawniczke bardzo sie ucieszył...i podbiegł do niej ale ona speszona chciala uciec ale było zapóźno...

Cześć!-rzucił Piotr

Witam:)

Co zamieszkasz w Warszawie??-spytał

Taki mam zamiar.

To świetnie.

Ja musze leciec powiedziała Magda i zwiała Piotrowi on zabardzo nierozumiał dlaczego sie go boi.......



Po 2 tygodniach ...............

Magda wprowadzona do mieszkania które ktos chcial pilnie wynająć...zaczeła myśleć o Piotrze .....

nagle dzwoni telefon...

Słucham!!!

No Cześć-był to oczywiscie Piotr:)

Jak leci znalazłas juz prace???

Tak pracuje w kancelarii Waligóry!!-odparła

To świetnie:) Może gdzies wieczorem wyskoczymy moze spacer?? Pokaże Ci Warszawe....zjemy kolacje

Piotr ale....-przerwała.

Niema żadnego ale i koniec dzis o 19 będe po Ciebie:)

No dobrze papapa

Wieczorem.....
MASAKRA JAK JA WTEDY PISAŁAM


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Sob 19:21, 16 Gru 2006    Temat postu:

hej, to mój temacik Wink hehe, załóż własny temacik żeby ktoś nie musiał szukać twojego opcia nie wiadomo gdzie Very Happy a ja wam dam kolejny odcineczek żeby nie tracić wątku
***
Walka z X-menami 3#
Rankiem obudziłam się bardzo ciekawa, co to będzie za walka. Upięłam moje włosy.
,,Dlaczego są niebieskie?" Niewiedziałam, co jest grane. Gładziłam je, a one jakby nigdy nic wydawały się bardzo naturalne. Potem spytam reszty, kto mi zafarbował włosy. Spięłam je moją niebieską gumką. Ubrałam się szybko w strój i założyłam maskę. Podeszłam do lustra. Wyglądałam świetnie. Piękny, długi warkocz i ja w czarnym przebranku. Gdy tak wpatrywałam się w lustro do mojego pokoju wszedł Blob. Aż gwizdnął z zachwytu.
- Ja, ja, ja (...) szef kazał przekazać, że masz się ubierać. Widzę jednak, że to nie będzie potrzebne. Superowo wyglądasz.
- Dzięki - odpowiedziałam.
- To, co? Schodzimy na dół.
Poszłam za nim. Zeszliśmy po schodach i znaleźliśmy się w pomieszczeniu, w którym był jeszcze Szablozęby i Wanda, których miałam przyjemność poznać wcześniej.
- Świetnie. Wchodźcie do kul. Lecimy do miasta.
Po tych słowach na coś, co wyglądało jak pas startowy przyleciały wielkie, metalowe kule. Weszłam do środka i usiadłam. Kula zamknęła się jak wieko. To był następny wspaniały wynalazek, Magneta. Nagle metalowa powłoka zamieniła się w szkło. Wszystko było dokładnie widać. Lecieliśmy nad wielkim morzem. Potem nad jakimś portem, małym miasteczkiem i jeszcze wieloma miastami. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Był to Nowy Jork, a przynajmniej był do niego podobny. Wylądowaliśmy i kule się rozwarły. Wszyscy wyszli ja także.
- Blob, zrób małą zadymę. To na pewno ściągnie X-menów. Reszta jak chce to może się przyłączyć.
- Dlaczego oni wszystko niszczą? –spytałam z niesmakiem - To jest złe!!
- Och moja mała. Musisz się jeszcze wiele nauczyć - odpowiedział mi Magneto. Nie rozumiałam, dlaczego oni to robią. To jest złe i w głębi serca wiedziałam, że jestem w nie tej drużynie, co trzeba. Wpatrywałam się jak wszystkie samochody w pobliżu płoną. Nagle popatrzyłam w niebo. Słońce przykrył jakiś pojazd. Był wielki, cały czarny a na skrzydle widniał znak X. Wyskoczyli z niego chyba mutanci, bo byli poprzebierani w różne stroje. Samolot wylądował. Chłopaki obrócili się i bardzo byli zadowoleni z tego widoku.
- Kto to? - spytałam.
- To słynni X-meni. Stoją po stronie dobra, dlatego obrywają największe bencki.
Przed nami stanęli facet w dziwnych okularach, rudowłosa dziewczyna, która frunęła, jakiś gościu ze szponami wyłażącymi mu z rąk, czarna dziewczyna z białym pasemkiem na rudych włosach, jakiś niebieski futrzak, a nawet dwa, murzyn z blond włosami, nastolatka z dziecinnie wyglądającą twarzą, a także jakiś facet na wózku inwalidzkim. Gdy mnie zobaczył chwycił się za głowę, tak jakby go strasznie rozbolała. Po chwili wyprostował się i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Bestia, zajmij się Blobem, Logan Szablozębym, Kitty możesz zając się Pietrem, Curt naciskaj na ta ropuchę, Kitty dołóż Lancowi, resztę bierzemy na wyczucie - zaczął rozkazywać ten w binoklach na nosie. Ta cała Jean pofrunęła w moim kierunku, zaczęłam uciekać, potem szybkim ruchem odbiłam się od muru i przeskoczyłam ją z góry. Nie wiem, co chciała mi zrobić, ale na pewno nic dobrego. Magneto rozmawiał z tym profesorkiem:

- Witaj Xawierze, dawno ciebie tu nie widziałem - powiedział Magneto.
- Ja ciebie również, Magneto - odpowiedział pan Xawier.
- Zastanawiasz się pewnie, kto to jest?
- Tak, może mi powiesz? - spytał Xawier, ale jakby nie oczekiwał na odpowiedź.
Przestałam ich słuchać, bo właśnie uniknęłam promienia świetlnego tego całego Cycklopa. Biegł w moja stronę krzycząc:
- Co chciałaś zrobić profesorowi? - cały czas strzelał tymi swoimi promieniami. Unikałam ich raz po raz, aż wreszcie dobiegłam do chłopaka i ściągnęłam mu okulary. Upadł na kolana i zakrył dłonią oczy. Jean dobiegła do niego, a potem spojrzała na mnie i te jego okulary jakby zaczęły się mi wyrywać z rak. Trzymałam je mocno i ledwie stałam na nogach, a raczej jechałam do przodu. Puściłam je i upadłam na ziemie. Niestety musiałam szybko wstać i zaczęłam uciekać. Toad i Pietro leżeli pod murem. Najwyraźniej reszta ich wykończyła.
W moja stronę poszybowały jakieś kamienne kolce. Padłam na dłonie, a one przeleciały tuż powyżej mnie. Wzrokiem szukałam Magneta, ale jakoś nie mogłam go znaleźć. Zostawił mnie, choć wie, że nie mam szans z tymi mutantami.
Znów zaczęłam biegnąć, ale nie przed siebie tylko szybko skręciłam w pobliską uliczkę. Była ślepa, a w moją stronę szedł jakiś niebieski elf. Szybciej podbiegł i mnie chwycił, wtedy tez jakbyśmy się teleportowali.
Znalazłam się obok profesora, stała tam jeszcze Jean i Kitty, reszta musiała się zająć ludźmi Magneta.
" - Nie bój się. Oni nic ci nie zrobią" - usłyszałam w głowie głos Xawiera "- Mam tylko kilka pytań i nic więcej."
Cały czas trzymał mnie ten Curt, przestałam się wyrywać i mnie puścił.
"- Jakie to są pytania?" - spytałam w myślach.
"- Niewielkie. Chcę tylko wiedzieć cos o tobie. Dlaczego przyłączyłaś się do Magneta? Skąd jesteś?"
"- Ja wcale nie przyłączyłam się do niego. Zostałam zmuszona siłą, nauczył mnie walczyć i nic więcej. Skąd jestem? Na pewno nie z tego wymiaru. Był podobny do waszego, tylko że tam nie ma mutantów. I wcale nie jestem mutantką."
" - Czy jesteś pewna, że chcesz należeć do te drużyny Magneta?" - spytał mnie Xawier.
" - Nie, oni wszystko niszczą i jak się ich słucha to obrzydzenie bierze. Ale nie mam wyboru." - odparłam w myślach.
" - Masz, otwórz swój umysł, znajdę drogę do siedziby Magneta i przylecimy po ciebie w nocy" - zaproponował Xawier. Wyluzowałam się i próbowałam odtworzyć drogę do zamku. Udało się! " - W nocy o północy będziemy na lądowisku. Czekaj tam."
Przerwaliśmy myślowe pogaduszki, bo wtem pojawił się Magneto i pobiegłam w jego kierunku. Przyleciały kule. Zauważyłam, ze nie wiadomo skąd zjawiła się masa ludzi. Musieliśmy się zbierać, wskoczyłam do jednej z kul. X-meni także wsiadali do swojego samolotu i już odlatywali.
Wróciłam razem z resztą do zamku. Od razu się położyłam, lecz nie zasypiałam, wzięłam książkę i czytałam ją by zabić czas. Chyba usnęłam, ale to z wykończenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ivyeanthe
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:10, 16 Gru 2006    Temat postu:

Chavala, nie chcę byc niemiła, ale twoje początki naprawdę były OKROPNE XD!

mam nadzieje, ze teraz juz tak nie jest... no, ale moje poczatki tez nie byly lepsze... matko, jak se przypomne, to smiac mi sie chce xD.


a jesli chodzi o opowiadanie Aiwlys to jest niezłe, tylko na twoim miejscu nie używałabym skrótow S.F tylko napisałabym po prostu "sience fiction", bo to jest błąd logiczny (?). A tak, to jest ok Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Sob 20:34, 16 Gru 2006    Temat postu:

zapaqmiętam tylko nie chciało mi sie myslec jak się to skrobało więc napisałam tak, jak ksiązkę będę dawała do wydruku to to na pewno poprawię Very Happy
***
Nowa rodzina 4#
Obudziłam się w nocy, dokładnie 10 minut przed umówionym czasem. Szybko spakowałam swoje rzeczy. Byłam już ubrana w moje ciuchy. Szybciutko, a zarazem cichutko wymknęłam się z mojego pokoju. Szłam po schodkach na dół. Bałam się, aby przypadkiem ktoś mnie nie nakrył. Wyszłam na lądowisko. Nikogo jeszcze nie było. Słyszałam tylko szum morza i.... cichy szum silnika. Przede mną wylądował samolot. Prędko podbiegłam do niego i weszłam do środka. Był tam pan Xawier, gościu ze szponami pilotował tą brykę. W fotelach siedzieli rudowłosa dziewczyna i chłopak w binoklami na nosie.
- Witaj wśród naszych. To Cyklop, Jean i Volwerin, ale chyba się wcześniej już poznaliście.
Cały czas przyglądali się mi z zaciekawieniem. Tylko Volwerin nie odwracał się do tyłu.
- Usiądź w fotelu i zapnij pasy. Czeka nas długa podróż - powiedział profesor. Usiadłam tak jak mi kazał i zapięłam pasy. Dziwiło mnie jedno. Dlaczego nikt mnie nie zauważył? Najwyraźniej mam coś w sobie, co pozwala mi być prawie niewidzialną.
Lecieliśmy nawet dość długo. Może z pół godziny lub więcej. Wreszcie byliśmy na miejscu. Z dala widziałam tylko budynek podobny do szkoły. Wylądowaliśmy w pewnym pomieszczeniu, do którego wejście było przez dach. Po chwili daszek się zamknął. My wyszliśmy z samolotu. Tamci poszli gdzie indziej, mnie profesor zaprowadził do pokoju. Mojego pokoju.
- Ty jesteś Karina, tak? - spytał mnie zaciekawiony pan Xawier.
- Tak, chyba tak.
- Czy masz jakieś nadprzyrodzone moce?
- Nie, chyba nie, to znaczy nie wiem, nigdy żadna się nie objawiła - odpowiedziałam, choć sama nie wiedziałam, co mówić.
- Nie bój się. Nie zrobimy ci krzywdy. Zabrałem cię stamtąd, gdyż bałem się o twoją przyszłość. Magneto należy do tych złych. Chce za wszelką cenę wywołać wojnę między ludźmi, a mutantami.
- Zdążyłam zauważyć - powiedziałam i usiadłam na łóżku.
- Nie będę cię już więcej męczyć. Rano porozmawiamy z resztą drużyny.
Profesor wyszedł. Była 5 rano i nie miałam zamiaru się kłaść. Podeszłam do okna i ujrzałam ogród, a pośrodku niego piękną fontannę. Kilka boisk i tajemniczy las. Wypakowałam swoje rzeczy. Znajdowałam się we wspaniałym pokoju. Był większy od tamtego. Było wiele szafek, biurko, wielkie łóżko z baldachimem. Już wiedziałam, że nie łatwo będzie mi się przyzwyczaić do takich wygód.
Rano wyszłam na korytarz. Była środa i wielkie zamieszanie w holu. Byłam ubrana w normalne ciuchy, czyli dżinsy i niebieską bluzkę, a na nogach miałam trampki. Wyszłam na podwórko. Mogłam wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem. Chodziłam tak po boiskach i obserwowałam dzieciaki grające w kosza. Podeszłam do fontanny. Na samej górze stał śliczny amorek.
- Pięknie tu o poranku, nieprawdaż? - rozpoznałam głos profesora.
- Tak, bardzo ładnie.
- Założyłem szkołę, która uczy młodzież o niezwykłych umiejętnościach. Jak już pewnie zauważyłaś, są mutantami, wiele z nich dopiero uczy się korzystać ze swoich mocy.
Widziałam kilku chłopców, którzy grali w koszykówkę, niektórzy używali swojego daru, jeden szybko biegał z piłką, drugi podlatywał pod kosz i można wymieniać tak w nieskończoność.
- Chodź ze mną do salonu wspólnego. Musimy przedyskutować twoje przybycie do instytutu.
Poszłam za profesorem. Szliśmy jakimś długim korytarzem, aż weszliśmy do pokoju, w którym zobaczyłam wszystkich X-menów, których widziałam w mieście. Dopiero teraz Volwerin przyglądał się mi z zaciekawieniem jak zresztą wszyscy.
- Moi drodzy to Karina. Przyłączy się do nas - powiedział profesor Xawier do zgromadzonych - Karina to Ruda, Spyke, Sztorm, Kitty, Nightcrowler i prof. McCoy. Witaj w drużynie. Musimy także parę dziedzin przedyskutować. Ktoś ma jakieś pytania?
- Dlaczego ona jest taka niezwykła, skoro nie ma żadnych mocy? - spytała, Kitty.
- Właśnie? - dodał, Nightcrowler.
- Wszystko w swoim czasie, w swoi czasie moi drodzy - powiedział profesor.
- Dobra, to dzieciaka trzeba przetestować - powiedział Volwerin.
- Świetny pomysł. No to chodźmy - powiedział profesor Xawier.
- Super - krzyknęli ci najmłodsi z X-menów.
Szliśmy sobie tak tymi wspaniałymi korytarzami. Po chwili byliśmy już na miejscu. Drzwi do sali treningowej się otworzyły. Była trochę większa niż u Magneta. Ci najmłodsi X-meni stanęli z boku. Najwyraźniej robili mi miejsce, żebym mogła się wykazać. Chyba nie do końca byli pewni, czy sobie poradzę. U Magneta trochę się nauczyłam. I to nie mało.
- Czy możemy zaczynać? - spytał mnie profesor Xawier.
- Możemy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Volwerin coś tam nacisnął no i klapy się rozwarły. Wyszły z nich jakieś roboty. Miały jak zwykle lasery w oczach, rozciągane ręce, a zamiast rąk miały super szybkiego bosza. Szybko się z nimi uwinęłam. Kilka zwinnych skoków i jestem koło robocika. Teraz wystarczyło tylko go potraktować z kopniaka i... Po nim. Potem była jakaś maszynka rzucająca igłami i działka laserowe. Ale to nie takie zwykłe, tylko prze wielkie. Młodym aż jadaczki opadły.
- Ja, nigdy nie widziałam czegoś podobnego - powiedziała Kitty.
- Musisz mnie kiedyś nauczyć tych wszystkich trików - powiedział Kurt.
- To było nie do opisania. Jesteś w dechę - prawił mi komplementy Spyke. Staliśmy tak na korytarzu i rozmawialiśmy. Jestem parę lat od nich młodsza, ale łapie, o co biega w tych kopniakach. Nadszedł prof. Xawier, Volwerin, Cyklop, Jean, Sztorm i Bestia.
- Jestem pod wielkim wrażeniem. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Gratulacje za refleks - mówił pan Xawier.
- Ta mała to by pasowała do naszej drużyny - wtrącił się Volwerin.
- Masz rację. X-menom przydałby się ktoś do walki. Ale najpierw musimy ci zrobić małe badania. Dziwi mnie fakt, że nie posiadasz żadnej mocy. No, ale cóż. No to, co? Wszystkim bardzo dziękuje za doping, a ciebie Karina proszę o przejście do skrzydła szpitalnego.
Poszłam za profesorkiem. Jean pobrała mi krew. Nie cierpię tego. Potem zrobili mi naświetlanie i zostałam zaszczepiona... No właśnie, na co to mnie zaszczepili. Nie pytałam. Trudno.
- Zaskakujące, że w twojej krwi jest duże stężenie żelaza, ale to chyba normalne. Siedziałam tam i czekałam nie wiem, na co. Profesorek myślał i myślał. Do pomieszczenia wszedł Volwerin.
- Coś się stało Xawierze? - spytał.
- Nic wielkiego, tylko chciałem żebyś zerknął na coś.
- Nie jestem naukowcem, ale dobra - powiedział Volwerin i zaczął przyglądać się wynikom wyświetlanym na komputerze. Nagle zrobił dziwną minę i popatrzył się niespokojnie na mnie.
- Ma identyczne DNA jak ty - powiedział profesor Xawier. Jean też tam była i patrzyła w monitor jak zaczarowana. Też była strasznie zdziwiona. Szeptali coś między sobą i rozmawiali, ja się nie przysłuchiwałam. Nagle do sali wpadł zdyszany Cyklop.
- Profesorze, cerebro coś wykrył.
Wszystkich ruszyło. Profesor Xawier pospiesznie wyjechał na swoim superowym wózku i kierował się w stronę pokoju cerebro. Ja także pobiegłam, bo przecież, co będę czekać na nich. Gdy już tam byliśmy, pan Xawier włożył na głowę jakiś śmieszny kask. Po chwili powiadomił nas, że członkowie bractwa rozrabiają w mieście. Pan Xawier wszystkich ściągnął telepatycznie.
- Chcesz jechać z nimi? - spytał mnie. Byłam trochę zdziwiona. Nie myślałam, że psor mi na to pozwoli. Uśmiechnęłam się.
- Jasne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ghost Rider
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Ankh-Morpork

PostWysłany: Sob 21:11, 16 Gru 2006    Temat postu:

hmm... przeróbka X-men? Nawet niezła, tylko trochę... dziecinna? bez obrazy...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
extremalna.
ADMINISTRATOR.



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 514
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: away from U.^^

PostWysłany: Sob 21:39, 16 Gru 2006    Temat postu:

Wydaje mi sie, czy to jest z pamietnika feniksa?Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Sob 22:18, 16 Gru 2006    Temat postu:

nom jest, byłas kiedyś??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
extremalna.
ADMINISTRATOR.



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 514
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: away from U.^^

PostWysłany: Sob 22:23, 16 Gru 2006    Temat postu:

Pamiętasz Ayoui z blogowej encyklopedii? To przeciez ja:P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Sob 22:48, 16 Gru 2006    Temat postu:

wiesz że wczesniej tak myslałam, hehe, no to po trochu sie znamy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
extremalna.
ADMINISTRATOR.



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 514
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: away from U.^^

PostWysłany: Sob 23:07, 16 Gru 2006    Temat postu:

No:) raczej tak;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Nie 12:18, 17 Gru 2006    Temat postu: Moje okropniaste początki xD

Wiem, że były okropne, ale teraz pisze już wiele lepiej hehehe teraz nie jestem Chavala tylko poprostu Sylwia:) Założe nowy temat jesli bede publikowaćWink hehehe xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Nie 12:35, 17 Gru 2006    Temat postu:

na poczatku tylko powiem, że super ten szablon, który jest obecnie (czarno-żółty) i koniec trucia, kolejny odcineczek
***
Jednak jestem mutantem 5#
Szybko w pokoju wskoczyłam w stare ciuchy od Magneta. Pobiegłam w stronę podziemnego parkingu. Po drodze spotkałam Kitty:
- Profesor cię puścił, ale odjazd - i pobiegłyśmy razem.
Wpadłyśmy do samolotu, był podobno super szybki, na jednym skrzydle widniał znak "X". Zajęłyśmy miejsca i zapięłyśmy pasy. Cyklop i Jean weszli za nami. Volwerin coś tam majstrował przy sterach i ustawiał parametry. Po kilku sekundach już wszyscy byli. I wystartowaliśmy. Polecieliśmy prosto przed siebie i wylecieliśmy tajnym wyjściem ukrytym w wodospadzie.
Szybko lecieliśmy nad paroma miastami. Pode mną przewijały się porty, wysokie budynki. Wreszcie byliśmy na miejscu. Logan ostrożnie postawił go na dachu jednego budynku, właz się otworzył i wyszliśmy na zewnątrz. Wszyscy na swój sposób zlecieli na dół. Przed nami "zabawiali" się członkowie Bractwa Drewnianego Domu. Że też można być aż tak bezczelnym.
- Koniec tego dobrego panowie. Czas iść do domciu - krzyknął Cyklop do tych goryli i ruszyliśmy na nich. Ja zajęłam się Blobem. Straszny z niego tłuścioch. Przypomniałam sobie treningi na sali u Magneta i postąpiłam tak samo. Dawałam mu nieźle popalić, ale nie wiadomo skąd, zjawiła się Wanda. Nieźle dostałam w ramię tymi jej pociskami. Potem przyleciał Magneto i zabawa się rozkręciła. Tle tylko, że mieli przewagę liczebną. To był już mały kłopot. Szablozęby jak zwykle wziął się za Volwerina. Kitty mówiła, że maja jakieś porachunki z dawnych lat. Nie chce im przeszkadzać, niech się biją. Spyke dawał popalić Pietro, oczywiście z małą pomocą Jean i Cyklopa. Jednak i ci, tylko czasem ratowali mu skórę, bo sami byli zajęci innymi. Nawet Mistic złożyła nam wizytę. Gdy uporałam się z Blobem, ta mnie zaatakowała z zaskoczenia. To nie było zbyt miłe, zwłaszcza, że jestem od niej młodsza.
Nie wiadomo skąd nagle pojawił się jakiś gościu. Stał na dachu. To jakiś wojskowy z grupy likwidatorów mutantów. Profesor mi o nich mówił, a jego przybycie nie zwiastowało niczego dobrego. Do tego nikt go nie zauważył oprócz mnie. Wycelował w Kitty, bo ta była najbliżej. Jednak ona chyba z tego nie zdawała sobie sprawy, była obrócona tyłem do niego.
Szybko podbiegłam do niej i ją popchnęłam. Pocisk został wystrzelony i niestety ja nie uniknęłam uderzenia. To był koniec mojego krótkiego życia, ale najdziwniejsze było to, że nie czułam bólu. Już myślałam, że mnie rozerwie na kawałeczki. W końcu nie miałam żadnej siły, która by go powstrzymała. Jednak nadal wokoło widziałam unoszący się pył.
W dali słyszałam tylko krzyk Volwerina, Cyklopa i reszty.
,,Nie, Karina!"
Wkoło siebie widziałam tylko jasne światło, nikogo innego. Kitty szlochała żałośnie, a walka ucichła. Czułam na sobie wiele spojrzeń. Cały czas patrzyłam przed siebie. Kurz trochę opadł, stałam w wielkiej dziurze, pewnie zrobionej przez pocisk. Po chwili już wszystko wdziałam. Ja żyłam! Niesamowite, ale prawdziwe. Wygramoliłam się na górę i odkaszlnęłam pył zalegający w moich płucach. Przed sobą miałam dosyć spora kałuże. Zobaczyłam tylko dziewczynę o niebieskich włosach, z całkowicie niebieskimi gałkami ocznymi. Nie było widać źrenic, ani tęczówek. Za nią stał ptak, wyglądał jakby płonął, to był Fenix. Mitologiczny ptak, znałam go tylko z filmów i książek, a teraz miałam okazje zobaczyć go na żywo.
Obróciłam się do tyłu, a on zniknął, popatrzyłam z powrotem w kałużę i dalej tam był. W takim razie spojrzałam do góry, teraz go widziałam. Był naprawdę piękny, błyszczał wszystkimi odcieniami koloru pomarańczowego i żółtego. Usiadłam na kolanach i popatrzyłam na swoje dłonie. Były lekko poparzone, spostrzegłam tez, że ptak uczynił to samo. Uniósł skrzydła przed siebie. Odruchowo spuśc8iłam dłonie. Teraz wystawiłam jedną rękę do przodu, on zrobił to samo. Teraz już rozumiałam. Ten Fenix, to ja, to moja moc, mogę być fenixem. Niesamowite. Popatrzyłam przez ramie na resztę, w moja stronę biegła Jean i Cyklop.
- Nic ci nie jest? - spytała troskliwie kładąc swoje dłonie na moich ramionach.
- Czuje się świetnie - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jak przeżyłaś ten wybuch? - spytał Volwerin idąc w nasza stronę.
- Mnie nie pytaj, ale cos mi się zdaje, że to mój gen X pozwolił mi zostać przy życiu.
Spojrzałam w stronę dachu, na którym w dalszym ciągu stał ten mężczyzna. Był przerażony i wyglądał jakby go sparaliżowało. Delikatnie wzniosłam się i poleciałam w jego kierunku. Gdy to zauważył rzucił swa broń i zaczął uciekać. Przyspieszyłam lotu, wyprzedziłam go i stanęłam przed nim. Padł na kolana zaczął mnie błagać o litość. Tłumaczył się, cos tam mamrotał. Ja położyłam mu dłoń na ramieniu i powiedziałam:
- Dzięki! - uśmiech zagościł na moje twarzy. Ten już całkowicie stracił orientację, zemdlał. Zostawiłam go tak i wróciłam do reszty. Bractwo i Magneto już zniknęli, pewnie dali nogę po tym wszystkim. Nie mięliśmy już nic lepszego do roboty, wróciliśmy na dach i wsiedliśmy do samolotu. Tam opatrzyłam sobie dłonie, trochę piekły, ale to był pryszcz w porównaniu do radości, jaka we mnie wstąpiła po objawieniu się mocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
extremalna.
ADMINISTRATOR.



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 514
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: away from U.^^

PostWysłany: Nie 12:54, 17 Gru 2006    Temat postu:

Aiwyls ja proponuje powoli dodawać te odcinki;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Nie 13:01, 17 Gru 2006    Temat postu:

heh dobra, poczekam aż przeczytacie i ocenicie, ale chciałam tak na poczatku dac więcej żeby sie od razu wszystko rozkręciło,

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Nie 17:28, 17 Gru 2006    Temat postu:

Ale wiecie co wogóle fajne są opowiadanie każde ma coś fajnego:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
extremalna.
ADMINISTRATOR.



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 514
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: away from U.^^

PostWysłany: Nie 18:00, 17 Gru 2006    Temat postu:

No tak:) Po to załozyłam to forum, żebyśmy sie dokształcai:D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Wto 15:48, 19 Gru 2006    Temat postu:

powiecie wreszcie co myślicie o moim opciu czy dalej będziecie mnie trzymac w niepewności Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
extremalna.
ADMINISTRATOR.



Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 514
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: away from U.^^

PostWysłany: Wto 16:39, 19 Gru 2006    Temat postu:

Ja powiem Ci szczerze, że nie mam czasu na przeczytanie lektury, a co dopiero na Twoje opko. Ale jezeli to jest to co na pamietnik feniksa. To moge powiedziec, ze jest bardzo ciekawe, no i coś sie w nim dzieje:)

(Czytałam kilka odcinków z tego bloga:D)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aiwlys
Poczatkujący



Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wieliczka City

PostWysłany: Wto 16:51, 19 Gru 2006    Temat postu:

no nareszcie chociaz ty jedna, nie masz czasu na elkture, a nam narazie nic nie zadał, a opcio jej modyfikowane więc waty się różnia od tych na pamietniku fenixa

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Strona Główna -> Kosz Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin