Forum  Strona Główna



 

DLACZEGO JA !!!!!!!!!!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Starsze wieloczęściówki.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 19:06, 05 Cze 2008    Temat postu: DLACZEGO JA !!!!!!!!!!

Powtarzający się koszmar powracał każdej nocy. Nieznany budynek na nieznanej ziemi, a ja w śród osamotnienia przemierzając ciemność oświetloną nieznanym księżycem. I ciągle powtarzające się pytanie, – Kim jestem? Jak się nazywam? Co ja tu robię?-
Rozsadzały mi podstawę czaszki tak skutecznie, że traciłem poczucie rzeczywistości. I te przerażające wizję cierpiących ludzi, okropnych krzyków zmierzających prosto do mojego ucha, krew na rękach, ziemi i ścianach. Czy to wizje? Czy wspomnienia, których nie pamiętam? Co noc od momentu kiedy straciłem pamięć miałem ten sam koszmar, który przypominał mi że muszę się dowiedzieć coś o mojej przeszłości. Dwa miesiące tułałem się z miejsca na miejsce aż dotarłem do tego obskurnego motelu. Siedziałem w nim sam, bez jakich kolwiek przyjaciół czy kolegów, w gruncie rzeczy to nie widziałem żadnego człowieka czy jakiegoś zwierzaka, tak jak bym był sam na świecie. Gdzieniegdzie znajdowałem gazety, ale były z przed dwóch miesięcy pisały tylko o tajemniczych zniknięciach ludzi i dziwnych światłach na niebie. Nic mi to nie mówiło o przeszłości, jaką posiadałem, jeśli oczywiście taką miałem. Jedyną rzeczą, jaką miałem przy sobie to tatuaże na rękach. Na lewej ręce miałem pełno linii i kropek poukładanych w nieznany mi wzór. Czasami myślałem, że to jakiś tajemny język lub kod do mojej przeszłości, ale dawno od stopiłem od tych przekonań. Na prawej ręce u spodu dłoni miałem okrąg a pośrodku trzy łączące się sztylety, godzinami przyglądałem mu się w skupieniu by sobie coś przypomnieć, ale bez rezultatu. Zajadałem mięsną konserwę na obskurnym łóżku, popijając deszczówką, która skraplała się do plastikowej butelki z odciętą górą by spadająca woda miała lepszy dostęp do butelki. Usłyszałem hałas niedaleko ode mnie, jak by spadająca puszka, echo niosło się jeszcze przez dwie sekundy, po czym ucichło. Zerwałem się na równe nogi i zgasiłem dogasającą świece. Ubrałem znalezione trampki i przyczaiłem się od strony okna. I znowu ten dźwięk. Poczułem podniecenie może to był inny człowiek, z którym mógłbym pogadać lub nawet się zaprzyjaźnić, samotność tak bardzo mi doskwierała, że musiałem się przekonać. Na fali podniecenia postanowiłem sprawdzić. Zacząłem się skradać do wyjścia. Uchyliłem drzwi by zerknąć przez szparę, i znowu ten metaliczny dźwięk, pochodził z innego pokoju chyba jakieś dwadzieścia metrów dalej od miejsca, w którym się znajdowałem. Chwyciłem pogrzebacz, który stał przy futrynie i zacząłem się skradać w stronę dźwięku. Ogarnął mnie strach, nie byłem pewny, kogo lub, czego mogę się spodziewać. Przecież mógł to być jakiś morderca lub dzikie zwierze. Moje nogi nie wydawały prawie żadnego hałasu, stąpałem powoli by mnie nie usłyszano. Wolałem żeby mnie nikt nie zaskoczył nie wiedziałem, czego można się spodziewać. Dochodząc do drzwi pokoju dźwięki stawały się wyraźniejsze, wbiegłem do pokoju mając na ustach głośny krzyk - AAAAAAA!-
Szybkie spojrzenia nikogo nie zdradziły, wbiegłem do kuchni, ani jednej żywej duszy. Prawie się załamałem, może to moje omamy to powodowały, przez głowę przeleciało mi tysiące myśli. Może jestem jakimś wariatem, który uciekł z szpitala psychiatrycznego lub jakimś dziwakiem mieszkającym na odludziu, to by tłumaczyło, że nie widziałem żadnego przejawu życia. I nagle z znowu ten hałas, nasłuchiwałem w spokoju. Wstrzymałem oddech by nie zakłócać ciszy. Łazienka pomyślałem, tam jeszcze nie byłem. Skradałem się ostrożnie by nie nadepnąć na żadne śmieci. Stanąłem przed łazienką, ręce mi się pociły niemiłosiernie, zacisnąłem lewą rękę na pręcie, a prawą chwyciłem klamkę. Raz dwa trzy, jednym ruchem otworzyłem dzielącą mnie przestrzeń z nieznanym mi hałasem. Powoli wchodząc dojrzałem pustą puszkę po konserwie walającą się na podłodze. Usiadłem przy umywalce rozżalony na cały świat. Patrzyłem na tą rzecz, która mnie nabrała i pozwoliła wierzyć, że nie jestem tutaj sam, gdy nagle jakiś mały pyszczek wyjrzał z puszki. Przyglądałem się w spokoju czekając na dalszy rozwój sytuacji. Mały ryjek obwąchiwał okolice sprawdzając czy niebezpieczeństwo minęło. Podniosłem leżącą puszkę i zajrzałem do środka, to był szczur. Zaśmiałem się na głos i powiedziałem sam do siebie - Może ty zostaniesz moim przyjacielem? - Wróciłem z powrotem do swojego pokoju by nakarmić nowego kolegę. Postawiłem puszkę obok świecy bym mógł się przyglądać zwierzakowi. Skoro miał być moim przyjacielem to musiałem mu dać jakieś imię. Zastanawiałem się tak przez dłuższy czas, przy okazji karmiąc gryzonia resztkami konserwy. Nadałem mu imię Wiktor, pasowało do niego jak ulał. Był cały czarny z białą łatką pod łebkiem. Musiał kiedyś do kogoś należeć, bo był bardzo spokojny gdy brałem go na ręce. Obwąchiwał mi palce i lekko podgryzał, pewnie był jeszcze głodny. Świeca dopaliła się do końca, był to znak dla mnie że czas iść spać. Odłożyłem Wiktora do puszki i przykryłem górę by nie uciekł i się nie udusił. Obróciłem się na lewy bok i zamknąłem oczy. Drapanie małych pazurków skutecznie usypiało mnie. W końcu stało się to czego się obawiam każdej nocy. Koszmar powrócił, ale jakoś był bardziej wyraźniejszy i posiadał nowe szczegóły. Znalazłem się w nieznanym pomieszczeniu o nieznanej konstrukcji, ogarnął mnie strach, jęki ogarniały mnie z każdej strony. Próbowałem się poruszyć, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa, spojrzałem w dół, i oczom nie wierzę. Taki sam wzór widniał na posadzce jak na mojej prawej ręce. Przyglądałem się przez chwilę by porównać wzory, identyczne jak dwie krople wody. Kątem oka zauważyłem poruszającą sie postać, szła pod ścianą, przygarbione ciało nosiło płaszcz z kapturem. Odwróciłem głowę w stronę tajemniczej postaci i zawołałem - Hej!, słyszysz mnie?- Postać przystanęła i spojrzała w moją stronę. Nie dojrzałem żadnej twarzy, tylko pustkę. Chociaż kaptur uwydatniał kształt głowy, to nie mogłem dojrzeć żadnych oczu czy ust. Sama pustka wpatrywała się we mnie. Uniosła prawą rękę, z pod płaszcza wysunęła się koścista dłoń szkieletu, można było dostrzec jeszcze małe strzępy mięśni zwisających z palca wskazującego. Odezwałem się – Kim jesteś? - Mroczna postać pokazała palcem na posadzkę gdzie znajdował się wzór, a potem na mnie. - Jesteś tym co niesie zagładę i odkupienie, dobrem i złem. Jesteś wrzodem tej ziemi i nasionem życia.-
Moje ciało odmawiało dalej posłuszeństwa, narastała we mnie złość ustępując strachowi. Zacząłem krzyczeć. - Kim jesteś, co ty pieprzysz, zostaw mnie w spokoju!
Obudziłem się cały spocony, pot zlewał się zemnie małymi stróżkami. Nawet Wiktor był niespokojny kręcił się w swojej puszce bez opamiętania. Coś go przestraszyło morze to nie był sen, może to działo się na prawdę. Popatrzyłem na ręce i przyglądałem się tatuażom. Był ranek, ale nie wiedziałem która jest godzina bo nie posiadałem zegarka. Przyszło mi na myśl pewne przysłowie które mnie rozśmieszyło - Szczęśliwi czasu nie liczą.- Ciekawe czy człowiek samotny, który ma za przyjaciela szczura może być szczęśliwy. Popatrzyłem na puszkę i zajrzałem do środka. Wiktor próbował się wydostać, obgryzał puszkę by zrobić dziurę. Rzuciłem mu suchy chleb by zagłuszyć jego głód. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Pogoda nie była zadowalająca, zbierało się na burzę. Jedzenie też mi się kończyło, trzeba poszukać jakiś zapasów pomyślałem. Otworzyłem ostatnią konserwę i zajadając rozmyślałem o swoim śnie. Kim była ta postać, i gdzie było to pomieszczenie, dlaczego mam taki sam wzór jak we śnie?. Te myśli skutecznie zapełniały mi czas. Resztkę rzuciłem Wiktorowi i wyjąłem mapę znalezioną na stacji benzynowej. Nazwy miast nic mi nie mówiły, miałem kłopot z odgadnięciem swojego położenia. Siedziałem tak i dedukowałem gdzie pójść. Położyłem mapę w rogu pokoju, podniosłem mały kamyk i odszedłem trzy metry. Postanowiłem zawierzyć swój los przeznaczeniu, gdzie spadnie kamyk to tam pójdę. Rzuciłem, odbił się od ściany i spadł na nazwie małego miasteczka „Kir Riwers” więc już miałem dokąd iść. Założyłem plecak na plecy a puszkę z przyjacielem chwyciłem do ręki i wyszedłem z pokoju. Sprawdziłem czy w kieszeni mam jeszcze małe palto przeciw deszczowe, i ruszyłem w swoją drogę.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Starsze wieloczęściówki. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel & Download

Regulamin